piątek, 16 sierpnia 2013

Literatura i smaki


Agnieszka Pohl
redaktor naczelna
Magazynu Obsesje
Skąd pomysł na nietypowe łączenie smaków i książek? Zaczęło się banalnie. Bo od bloga poświęconego książkom. Zaraz po obronie urodziłam synka. W wolnych chwilach zaczęłam czytać. Zawsze to lubiłam, ale nigdy nie miałam aż tyle czasu. Paradoksalnie zyskałam go dużo więcej, kiedy stałam się matką i żoną. Dziecko przesypiało większość dnia, a potem gdy podrosło nauczyłam się wykorzystywać każdą wolną chwilę, by choć trochę poczytać. Jednak samo czytanie mi nie wystarczyło. Chciałam z kimś o tych książkach porozmawiać lub po prostu wyrazić opinię na jakiś temat. Także w wolnych chwilach oddawałam się kulinarnemu szaleństwu. Potrafiłam godzinami przeglądać blogi kulinarne, książki kucharskie i wyszukiwać co fajniejsze i oryginalniejsze przepisy. I kiedy miałam tylko okazję zamykałam się w kuchni i próbowałam. Pamiętam jak zmęczona pobytem w domu po porodzie, kiedy wszyscy mnie od wszystkiego wyręczali z ogromną przyjemnością wyjechałam do Wrocławia, gdzie czekał na mnie mąż. Zaraz pierwszego dnia wstałam wcześnie, by upiec pierwszy raz domowe bułki na śniadanie. To był weekend. Pamiętam jak byłam zachwycona, że mąż zajął się małym, a ja mogłam mu zrobić pyszne sobotnie śniadanie. To było jedynie preludium do „Obsesji”, o których wtedy jeszcze nie miałam pojęcia. Marzyłam natomiast o blogu kulinarnym. Jednak brakowało mi odwagi, sprzętu do zdjęć i umiejętności do ich robienia. Kompletnie nie wierzyłam, żeby mi się udało. Czas mijał. Ciągle nie mogłam znaleźć pracy. Jeśli już coś miałam to tylko dorywczo. W końcu po głowie zaczął mi chodzić magazyn. Chodził mi po głowie wiele miesięcy. I kiedyś w rozmowie z mężem wyszło, że on też o czymś takim myślał, zaczęłam działać. Mąż zmotywował mnie do tworzenia. Dziecko poszło do przedszkola. A ja postanowiłam zrealizować swoją pasję kulinarną i czytelniczą, stworzyć smaczny magazyn, który wpasuje się w obecne trendy i będzie promował czytelnictwo, które w Polsce jest na okropnie niskim poziomie. Z duszą na ramieniu oczekiwałam na pierwsze oceny i wrażenia. Obcy ludzie zaczęli wypowiadać się pozytywnie i to mnie uskrzydliło, więc działam dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz